26 sty 2016

Wstęp






Wielka ucieczka

Lekkomyślna publikacja na temat wielkich czarodziejskich rodów. Autorzy życzyli sobie zachować anonimowość w obawie przed więcej niż możliwymi atakami wkurwionych Śmierciożerców.

Londyn, 1972










Wstęp


Niewiele pozostało w Anglii rodzin tak zamożnych i dobrze sytuowanych jak szacowna rodzina Blacków. Starożytny ród od stuleci należał do grona tak zwanej „wielkiej dwudziestki ósemki“ — książki wydanej na początku dziewiętnastego wieku, w której mój przodek Cantankerus Nott zamieścił imiona i nazwiska wszystkich tych, których uznał za godnych tytułu „prawdziwie czystokrwistych czarodziejów“. Dzięki wszystkim bogom istniejącym i nieistniejącym, że moje dzieci do tej faszystowskiej gromady należeć nie będą. Jednakże, zapamiętajmy to nazwisko. Drogi wujaszek Cantankerus zostanie wspomniany jeszcze parokrotnie – głównie dlatego, że jego obrzydliwy siostrzeniec Evan wypalił tak wyraźne piętno w moich dziecinnych wspomnieniach. Czarodzieje i ich pomysły wychowawcze… Kto daje siedmiolatkowi różdżkę do zabawy?
Czy wiedziałeś na przykład, Drogi Czytelniku, że mugole są całkowicie świadomi istnienia zaklęcia Avada Kedavra? Oczywiście nie w stu procentach, mają swoje porąbane wyobrażenia na temat naszego gatunku, ale tę jedną formułkę magiczną dobrze sobie zapamiętali — no dobrze, też nie do końca poprawnie. Przeceniam ich nieco. „Avada Kedavra“ brzmi im bardzo podobnie do „Abrakadabra“ (nie zaprzątaj sobie głowy, Drogi Czytelniku, to zaklęcie oczywiście nie istnieje, przekazywanie cennych informacji z pokolenia na pokolenie poprzez „głuchy telefon“ ma takie skutki, a nie inne). W każdym razie, choć teraz ta straszna klątwa jest po stronie niemagicznej raczej formą legendy, a nie realną pamięcią o krzywdzie, mugole dobrze sobie zapamiętali akurat tę prostą i fatalną w skutkach Avadę – jak można sobie wyobrazić czarodzieje nigdy nie byli dla nich specjalnie uprzejmi.
Dlaczego Grindelwald miał niegdyś „wspaniałe“ plany podboju wszechświata i poinformowania tych biedaków o naszym istnieniu? Drogi Czytelniku, nie sądzę, by ta książka wpadła w ręce komuś po tamtej stronie, dlatego jestem w stanie sobie wyobrazić, że pozostajesz na bieżąco z aktualnymi wydarzeniami i również zachodzisz w głowę czemu średnio co kilka dziesięcioleci wszyscy chcą zaprowadzać własny porządek. Nie, przykro mi, ale z tej książki też nie dowiesz się dlaczego. Historia pokazuje, że świat magiczny i niemagiczny nie posiada sposobu na pojednanie, a jeśli ktoś kiedyś taki wynajdzie, to zapewne już nie za mojego życia. 
Spisane tu wspomnienia są świadectwem mojej przynależności do tamtego świata. Są przede wszystkim autentyczne – choć oczywiście okazało się, że gdy przyjaciele doradzili mi złożenie ich w spójną całość przez bardziej kompetentne ręce, osoba ta nie powstrzymała się przed niezbyt subtelnym podkoloryzowaniem tego i owego. Niemniej jednak, składam na Twoje… Kolana? Stół? Podkładkę w wannie? Wszystko jedno, Drogi Czytelniku. Weź moje wspomnienia ze sobą, przekazuj pod stołem i po kryjomu pod płaszczem. Niech magiczna i mugolska Anglia wie, kto jest jej realnym wrogiem. Mam nadzieję, że świat przeze mnie odrzucony stanie się dla wszystkich dostatecznie jaskrawym wzorcem, który w końcu przestanie być powielany.
A.
rok 1972







Notka od wydawcy


Zamieszczony powyżej wstęp jest oryginalnym listem autorki dołączonym do pierwszego maszynopisu „Wielkiej ucieczki“. Wraz z porozumieniem ze wszystkimi współtwórcami książki i samą Andromedą Tonks (née Black), wydawnictwo Mad Books ma zaszczyt przedstawić drugie, odnowione, całkowicie nie-anonimowe i bogato ilustrowane wydanie tych unikatowych wspomnień, do których dołączamy grafiki współautorów i odbitki zdjęć z ich prywatnych kolekcji. W obliczu najnowszych wydarzeń mamy nadzieję, że świat czarodziejski zwyczajnie zacznie się uczyć na własnych błędach. 


Redaktor naczelna Mad Books

F.H. Tomke



Londyn, 1984








10 komentarzy:

  1. Kompletnie nie jestem w formie, więc z góry przepraszam za nieogarnięty komentarz. A jak wyjdzie normalny, to bardzo dobrze. ;)
    Przede wszystkim: kompletnie nic nie rozumiem. To znaczy niby wiem, o co chodzi, ale te wstępy, treści i dopiski od wydawcy to dla mnie za dużo w tym momencie, więc pomóż uporządkować: Andromeda Tonks (Black) opublikowała pamiętnik, najpierw anonimowo, a teraz zostaje wydany ponownie, tym razem pod prawdziwym nazwiskiem? Najbardziej czekam na te ilustracje, bo ostatnio mam niedobór ładnych rzeczy, więc mi się przyda.
    Co do tego podsumowania od wydawnictwa, to przydałoby się, żeby wszyscy zaczęli się uczyć na własnych błędach, nie tylko czarodzieje. Jejku, tak bardzo adekwatnie do wszystkiego.
    Strasznie krótki ten komć, jeju. Trudno, musi wystarczyć, a na razie weny i czasu na pisanie oraz życie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Chciałaś widzieć które blogi aktywne - niby wszystkie, ale szczerze mówiąc na razie nie mam ochoty pisać. Najzwyczajniejszy w świecie dołek i na razie przystopowałam z pisaniem, poza tym mam fazę Doktora Who i nie jestem w stanie myśleć o czymś innym. Jeśli już coś by się pojawiało, to Doktor właśnie.

      Usuń
    2. Ja miałam obsesję Jessiki Jones :D Ojej, tak się cieszę, że jesteś! Szkoda tylko, że nie wiadomo o co chodzi, ale ogólnie zamysł jest taki: jak wiemy, Andromeda Black uciekła z domu. Nie chcę spoilerować oczywiście, ale wyjaśnienie musi być:
      uważam, że Rowling strasznie zdemonizowała wszystkich Śmierciożerców, wszystkie te stare rody i tak dalej. Wyobrażam sobie (i bazuję na sobie), że siostry na początku były bardzo zżyte, zwłaszcza, że między nią a Bellą był chyba tylko rok różnicy. Do czego zmierzam, otóż: Andromeda uciekła kiedy zorientowała się na czym polega świat tej czarnomagicznej, czystokrwistej elity, tak samo jak Syriusz potem. Coś musiało nią wstrząsnąć, ale dlaczego Narcyzą nie, skoro wychowywały się w tym samym domu? Skąd w Belli ten fanatyzm? Uważam, że za dużo niedopowiedzeń, plus to były lata 70 na boga, Rowling bardzo ugrzeczniła tę partyzantkę :D na pewno było dużo szalonego disco, więc wyobrażam sobie też, że jak Andy uciekła z domu poznała mnóstwo znajomych Teda, plus członków Zakonu no i zapałała chęcią małej zemsty za to jacy Blackowie i ci wszyscy są okropni, więc spisała te swoje pamiętniki, przyjaciele jej w tym pomogli, potem do kupy zebrała to pewna pani, a na końcu ustalili, że dobrze byłoby to zrobić trzecioosobowo i anonimowo też, żeby nikt się do Andromedy nie dobrał, mogli ją za to zabić nawet. No i wydali to w sumie po to, żeby oczernić sposób wychowywania dzieci przez czystokrwistych, ale też po to, żeby pokazać gdzie tkwi błąd i że to nie jest tak, że trafiasz do Slytherinu i jesteś Śmierciojadem, ale bierze się to z domu przede wszystkim. Uffff… Mam nadzieję, że potem będzie klarowniej xD Jak widać mi blokada minęła całkowicie, bo mam słowotok. Mam nadzieję, że tobie wena też wroci, bo lubię twojego Hejmicza! :) Ale widzisz, ja też od października chyba czy listopada nic nie napisałam aż do teraz.

      Usuń
  2. Przepraszam, co tak krótko?
    Przepraszam, czy w tym nie będzie Snape'a? O.o Od razu widać, że masz sesyjną depresję.
    Jeśli Cię to pocieszy, to ja nie miałam żadnych problemów ze zrozumieniem. Way to go, Andy. Zmieszaj ich z błotem.
    Czekam na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaa! SKĄD TE POMYSŁY! Oczywiście, że będzie Snape ^^ Później. Idziemy chronologicznie. Znalazłam w końcu swoje (nauczyłam się nowego słowa) opus magnum. Fik będzie długi, pełen wątków, obłędu, Śmierciojadów i Bellatrix, przede wszystkim Bellatrix. Nawet nie wiesz jeszcze jakie z Lestrange'a ciacho ^^ SOON!

      Usuń
  3. W pierwszej chwili zajrzałam w niektóre drzewka genealogiczne i mnie urzekły. Później parę grafik, które dodatkowo wprowadziły odpowiedni nastrój, a na koniec wstęp. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Bardzo intrygujący pomysł na ff, nietuzinkowy. Sam wstęp, podejrzewam, jest odautorskim dodatkiem do księgi, jaką niby mamy dzierżyć w swoich mugolskich łapkach. Podoba mi się ten wstęp. Niestety nic więcej nie jestem w stanie napisać, bo alergia dzisiaj sprawia, że mój mózg ledwie funkcjonuje. Jak mi przejdzie, pewnie zerknę na kolejne rozdziały, bo zapowiada się na wyjątkowego fanfika umieszczonego w minionych dziejach. To mogłoby być ciekawe, spodziewam się wielu intryg!
    Pozdrawiam.
    http://skowyt-banshee.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się fajnie zabieram sie niedlugo za czytanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Jak wiadomo komentarze karmią Wena :)

      Usuń
  5. Ja zrozumiałam i jestem zachwycona. Szczególnie początek mnie urzekł - boski. Idę czytać dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się :) Mam nadzieję, że dalej też będzie się podobało!

      Usuń